Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/363

Ta strona została przepisana.
355
AKT PIĄTY. SCENA DRUGA.

niechcenia i z miną kwaśną, na młokosa, któremu nigdy jeszcze nie zabolały ani paznokcie. Wyobrażam sobie, jak gdybym już patrzył na to, uśmieszę go tak, że mu sie twarz pomarszczy jak fałdowany kapiszon.
Płytek (za sceną). Sir Dżonie!
Falstaf. Idę panie sędzio, idę panie sędzio, idę, idę, idę.

(Wychodzi).
SCENA DRUGA.
Westminster. Pokój w zamku.
Wchodzą WARWIK i LORD SĘDZIA.

Warwik. Dokąd, milordzie?
Lord sędzia. Jakże król?
Warwik. Dobrze mu. Skończył wszystkie swe kłopoty.
Lord sędzia. Lecz przecież żyje?
Warwik. Odbył pielgrzymkę trudną na tym świecie,
I już dla naszych zamiarów nie żyje.
Lord sędzia. Wolałbym, by mię powołał za sobą,
Bo za me szczere dla niego usługi
Nic mię nie czeka, oprócz prześladowań.
Warwik. W istocie, młody król nie zda się łaskaw
Na was, milordzie!
Lord sędzia. Wiem o tem dobrze i jużem od dawna
Gotów spokojnie na wszelkie pociski,
Żaden nie będzie mi niespodziewanym!

(Nadchodzą książę Jan, Humfry, książę Klarencyi, Westmorland i inni).

Warwik. Otóż i smutne sieroty Henryka!
Gdyby żyjący Henryk najmniej piękną
Miał w sobie duszę jednego z tych książąt,
Ilużby ludzi szlachetnych zostało
Przy swych posadach, co wnet będą łupem
Steku nikczemnych!
Lord sędzia. Którzy kraj biedny w odmęt wtrącić mogą!
Książę Jan (do Warwika). Dobry dzień, kochany hrabio!
Humfry i ks. Klarencyi. Dobry dzień!