Falstaf. Panie Płytku! Słowo moje nienaruszone, a to, coś widział i słyszał, były tylko blichtry, fumy dla motłochu.
Płytek. Bodajby tylko te fumy nie napędziły wam śmiertelnego kaszlu, sir Dzonie.
Falstaf. Śmiej się z fumów, panie Płytku — pójdziemy na obiad! chodź, poruczniku Pistol! chodź, Bardolfie! — Ledwie zmrok padnie, król mię do siebie powoła.
Lord sędzia. Dżona Falstafa z jego towarzystwem
Wnet odprowadźcie mi stąd do więzienia!
Falstaf. Milordzie! milordzie...
Lord sędzia. Nie czas jest teraz, wysłucham go wkrótce.
Dalejże z nimi!
Pistol. „Si fortuna me tormenta, spero me contenta“.
Książe Jan. Ze strony króla szlachetnie i pięknie,
Że powziął zamiar swych przeszłych spólników
Użyć korzystnie i nie chce zostawić
Bez opatrzenia. Oddalił ich teraz,
By do rozsądku i przyzwoitości
W czynach i słowach nawykli w wygnaniu.
Lord sędzia. Nastąpi to pewnie.
Książę Jan. Czy król już zwołał parlament, milordzie?
Lord sędzia. Tak, mości książę.
Książę Jan. Stawiłbym zakład, że nim rok upłynie,
Nie jednym czynem broń nasza zasłynie
Na brzegach Francyi. Jakiś ptaszek śpiewał
Przy mnie tę piosnkę — i król się nie gniewał.
Spieszmy na zamek!