Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/45

Ta strona została przepisana.
37
AKT TRZECI. SCENA PIERWSZA.

Prowadzi za nos ksiądz ten wścibski; chociaż
Drżycie przed klątwą, którą pieniądz niszczy;
Na wagę złota kupujecie podłą
Rdzę, proch, przedajny odpust, od człowieka,
Co w tej przedaży własnem przebaczeniem
Z wami frymarczy; choć ty wraz z innymi
Grubo zwiedziony, tuman ten kuglarski
Karmisz dochodem: ja się sam sprzeciwię
Jemu i wszystkich tych, których on mami,
Poczytam swymi nieprzyjaciołami.
Pandulf. Tak więc w moc władzy, prawem mi nadanej,
Jesteś przeklętym i wyklętym. Niechaj
Błogosławionym będzie, który śmiało
Przeciw kacerza władzy bunt podniesie;
Pełną zasługi niechaj będzie ręka,
Świętym niech będzie, kanonizowanym
Ten, kto uprzątnie jaką tajną drogą
Twe nienawistne życie.
Konstancya. O! pozwólcie,
Niech i ja z Rzymem prawnie go przeklinam.
Ty, ojcze kardynale, wołaj amen
Przekleństwu memu. Bo bez mojej krzywdy
Nie ma języka, coby miał dość mocy
Dobrze go przekląć.
Pandulf. Moją klątwę, Pani,
Wspiera i prawo i umocowanie.
Konstancya. I moją także. Jeśli u was prawo
Nie daje krzywdzić zadośćuczynienia,
Niech prawem będzie to, że nieprawościom
Nie kładzie tamy. Prawo tu nie może
Synowi memu oddać jego państwa;
Bo ten, co państwem włada, rządzi prawem.
Jeśli więc prawo pełnem jest bezprawiem,
Niech językowi memu kląć nie broni.
Pandulf. Filipie! Królu Francyi! bądź ostrożnym;
Pod karą klątwy puść kacerza tego
Rękę; potęga twoja niechaj spada
Na jego głowę, jeśli się nie podda
Pod władzę Rzymu.