Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/47

Ta strona została przepisana.
39
AKT TRZECI. SCENA PIERWSZA.

Król Filip. W tem zagmatwaniu nie wiem co powiedzieć.
Pandulf. Cokolwiek powiesz, bardziej cię zagmatwa,
Jeśli przeklętym będziesz i pod klątwą.
Król Filip. Wielebny ojcze: stań na mojem miejscu,
I powiedz, jakbyś sam się znalazł. Nasze
Królewskie ręce tylko co złączone,
Naszych serc związek w ligę nas skojarzył,
Ożenił, skował wzajem, on wzmocniony
Świętej przysięgi religijną mocą.
Ostatnie tchnienie, co dźwięk dało słowu,
Było przysięgą wiary i przyjaźni,
Było pokoju głosem i miłości
Między królestwy i pomiędzy nami.
Niedawno przed tem sprzymierzeniem, tylko
Cośmy zdołali ręce umyć, aby
Mir ten uderzyć, a wiadomo niebu,
Jak zawalane były, jak je zczernił
Pędzel bitw, którym zemsta krwią maluje
Straszną niezgodę królów zagniewanych.
Mająż te ręce, tylko co obmyte
Ze krwi, niedawno w przyjaźń połączone,
I silne w obu, zrzec się i odrzucić
Tę piękną zdobycz i ten żal szlachetny?
Tak igrać z wiarą i żartować z niebem?
Pobić z nas płoche dzieci, byśmy znowu
Wydarli rękę z ręki, odprzysięgli
Raz przysiężoną wiarę, i w małżeńskie
Łoże pokoju, który się uśmiecha,
Wwiedli orężne hufce, a na jasnem
Czole szczerości wrzawę obudzili?
Wielebny ojcze! nie, niech tak nie będzie!
O, racz wymyślić, racz nam dać łaskawszy
Rozkaz. Szczęśliwi będziem, że i wolę
Rzymu spełnimy i zostaniem w zgodzie!
Pandulf. Puste są wszystkie formy, czcze rozkazy,
Prócz tego, który prosto się sprzeciwia
Przyjaźni z Anglią. Dalej więc do broni!
Rycerzem bądź kościoła, lub inaczej
Kościół, ta matka nasza, rzuci klątwę