Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/63

Ta strona została przepisana.
55
AKT CZWARTY. SCENA PIERWSZA.

Nic chce ci służyć. W tobie tylko nie ma
Litości, jako w ogniu i w żelezie,
Choć może one do niemiłosiernych
Celów stworzone.
Hubert. Żyj więc, żyj i patrzaj.
Za wszystkie skarby twego stryja oczu
Twoich nie dotknę. Przecież poprzysiągłem,
I byłem gotów wypiec je żelazem.
Artur. Teraz podobny jesteś do Huberta;
Dotąd przebranym byłeś.
Hubert. Cicho — stryj twój
Niechaj o niczem nie wie. Tyś już umarł.
Tych gburów szpiegów napcham pogłoskami.
A ty, mój miły chłopcze, śpij spokojnie,
Pewny, że Hubert ciebie nie obrazi
Za wszystkie skarby świata.
Artur. Nieba!... dzięki!
Dzięki! Hubercie!
Hubert. Cicho! ani słowa!
Wyjdź tajnie ze mną. Dla miłości twojej
Niemałą burzę ściągam na swą głowę.

(Wychodzą).
SCENA DRUGA.
(Tamże. Sala w pałacu).
(Wchodzi KRÓL JAN w koronie, PEMBROK, SALISBURY i inni LORDOWIE. Król siada na tronie).

Król Jan. Znów więc tu siedzim, znów koronowani,
Pewni, że widok ten wam wszystkim miły.
Pembrok. Tak ci się, królu, pododało; wszakże
To „znowu“ było nadto. Już raz byłeś
Koronowanym. Nikt ci nie zaprzeczał
Godności twej królewskiej; wiara twoich
Poddanych buntem się nie naruszyła,
Nowe nadzieje nie zmąciły kraju
Widokiem zmiany lub lepszego stanu.
Salisbury. Zatem podwójną robić uroczystość,
Umacniać tytuł już i tak bogaty,
Pozłacać złoto, lilie malować,
Lać na fiołek wonie, lód wygładzać,