Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/74

Ta strona została przepisana.
66
KRÓL JAN.

Bękart. Lordzie!
Miecz twój błyszczący, lecz go schowaj nazad.
Hubert. Odstąp precz, lordzie Salisbury, odstąp!
Bóg świadkiem, miecz mój, równie jak twój, ostry.
Nie chciałbym, lordzie, abyś się zapomniał,
Ani doświadczał, jak się bronić będę.
Na twoją wściekłość tylko patrząc, mógłbym
Zapomnieć o twym rodzie i godności.
Biżot. Nikczemny gnoju! drażnić śmiesz szlachcica?
Hubert. Bynajmniej, ale niewinnego życia
Śmiem bronić, choćby nawet przed cesarzem.
Salisbury. Tyś zbójca.
Hubert. Lordzie! jeszcze nim nie jestem.
Nie rób mię zbójcą. Kto fałsz utrzymuje,
Nieprawdę mówi, kto nieprawdę mówi,
Kłamie.
Pembrok. Na sztuki zrąbać go.
Bękart. Przestańcie.
Salisbury. Precz! Fokonbrydżu! albo cię obrażę!
Bękart. Obrażaj lepiej dyabła, Salisbury!
Jeśli się zmarszczysz, lub się ruszysz z miejsca,
Albo pozwolisz, by twój gniew niebaczny
Zrobił mi krzywdę, trupem cię położę.
Precz mi z tym mieczem, lub na miazgę zetrę
Miecz twój i ciebie, tak, że ci się wyda,
Że dyabeł z piekła wylazł.
Biżot. Co chcesz czynić?
Ty, znakomity Fokonbrydż, chcesz bronić
Podłego zbójcę?
Hubert. Mówię, żem nie zbójca.
Biżot. Kto zabił tego księcia?
Hubert. Przed godziną
Był zdrów i żywy, takem go zostawił.
Jam go szanował, kochał, i tę stratę
Przez resztę dni mych opłakiwać będę.
Salisbury. Nie wierzcie chytrej wodzie jego oczu.
I złość i podłość mają taką wilgoć,
A kto w nich wyćwiczony, ten wam rzeką
Poleje żal, zgryzotę i niewinność.
Uchodźmy — za mną wszyscy, których duszę