Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/83

Ta strona została przepisana.
75
AKT PIATY. SCENA DRUGA.

Jak jaki zakład, w szafach i po skrzyniach,
Żeście brat za brat z świńmi się mościli,
Żeście szukali bezpieczeństwa w lochach
I po więzieniach, i tam jeszcze drżeli,
Gdy zapiał głośniej kur wasz narodowy,
Myśląc, że to angielski żołnierz woła —
Czyż ta zwycięska ręka będzie słabszą
Tu, w domu własnym, i was nie ukarze?
Wiedzcie więc — mężny król jest uzbrojony
Jak orzeł wznosi się nad swojem gniazdem,
By odbić tego, kto się doń przybliży.
A wy odrodni, zdradni buntownicy!
Krwawe Nerony! co szarpiecie łono
Swej matki Anglii, płońcie się od wstydu!
Bo nasze żony i dziewczęta zbladły,
Jak amazonki drypcząc za bębnami,
Naparstki mienią w zbrojne rękawice,
Swe igły w lance, a swe miękkie serca
Dzikiem i krwawem męstwem uzbrajają.
Ludwik. Skończ swe przechwałki i idź sobie z Bogiem.
Wierzym, że nas przekrzyczeć zdołasz. Bądź zdrów.
Za nadto cenim czas, aby go tracić
Z takim kłótnikiem.
Pandulf. Dajcież mnie powiedzieć...
Bękart. Nie, ja, chcę mówić.
Ludwik. A ja z was żadnego
Słuchać nie myślę. Bijcie w bębny — niechaj
Ten język wojny broni naszej sprawy,
I niech im powie, pocóśmy tu przyszli.
Bękart. Zaiste, bębny wrzeszczą, gdy są bite;
I wy wrzaśniecie, gdy będziecie bici.
Obudzaj echo krzykiem twego bębna —
Takiż sam bęben gotów odpowiedzieć
I głos twojego równie głośno odbić;
Niech się odezwie drugi — u nas także
Drugi i trzeci krzyknie w ucho nieba.
Małpując głuchy piorun; bo nie wierząc
Namowom tego kulawege księdza,
(Którego użył z żartu, nie z potrzeby)
Król Jan się zbliża, a na jego czole