Kresyda. Cóż on odpowiedział?
Pandarus. Helena rzekła: Na twojej brodzie znajduje się pięćdziesiąt jeden włosów, a i z tych jeden jest biały.
Kresyda. To było jej pytanie?
Pandarus. Naturalnie, bez pytania! On na to: „Pięćdziesiąt jeden włosów, z tych zaś jeden biały? Ten biały włos, to mój ojciec, reszta zaś to pięćdziesięciu jego synów.“ „O, Zeusie, zawołała, któryż z pośród nich jest Parys, mój małżonek?“ „Ów rogaty, odparł, dajcie go Parysowi.“ Toż to było śmiechu! Helena spiekła raki, Parys posiniał ze złości, wszyscy zaś inni śmiali się bez końca.
Kresyda. Niechże teraz będzie koniec, czas już najwyższy.
Pandarus. Dobrze, duszko. Ale pamiętaj, co ci wczoraj mówiłem.
Kresyda. Dobrze.
Pandarus. Przysięgam, że to najszczersza prawda. Nieborak płacze, jakgdyby w kwietniu przyszedł na świat.
Kresyda. A ja, w jego łzach skąpana, wybujam, jak pokrzywa w maju.
Pandarus. Posłuchaj, oto wracają z bitwy. Może pójdziemy popatrzeć, jak ciągną do Ilium? Nuże, droga krewniaczko; nuże, słodka krewniaczko, Kresydo!
Kresyda. Jak ci się podoba...
Pandarus. Tutaj, tutaj, wyborne miejsce! Stąd pysznie widać będzie. Wymienię ci wszystkich po nazwisku, jak przechodzić będą; przedewszystkiem jednak miej Troiła na oku.
Kresyda. Ciszej!
Pandarus. Oto Eneasz! Cóż? Nie dzielny rycerz? Powiadam ci, to kwiat Troi. Uważaj jednak na Troila; zobaczysz go zaraz!
Kresyda. Kto to jest?