Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/124

Ta strona została przepisana.
118
TROILUS I KRESYDA.

Sprzączki u szyi pancerza, wśród czego
Pyszałek, ginąc prawie z śmiechu, woła:
Dość już, Patroklu! Daj mi żebra z stali,
Bo jeszcze pęknę!“ Tak to im obydwom
Zdolności nasze, natura i postać,
Szczególne cechy i wspólne przymioty,
Spełnione czyny, projekty, rozkazy,
Wojenny odzew, ofiara rozejmu,
Tryumf, czy pogrom, prawda i zmyślenie
Pochop do głupstw a dają i do żartów.
Nestor. Zły zasię przykład tych obu, na których,
Wedle Ulissa wskazuje opinia
Jako na przodowników — zatruł wielu.
Ajaks próżności pełen, nosi głowę
Tak dumnie, tak wysoko, jak rozparty
Achilles. W swoim też, jak on, namiocie
Siedząc, wydaje uczty swym stronnikom
I nas wykpiwa, jakby był wyrocznią.
On to podjudza głupca Tersytesa,
Co zwykł brać hańbę za dobrą monetę,
By nas sprośnemi lżył porównaniami,
I wciąż ośmieszał, niepomny strapienia,
Jakie nas gnębi pośród niebezpieczeństw.
Ulisses. Tchórzostwem dla nich nasza polityka,
Z wojennej rady, prawią, mądrość u s zła;
Drwiąc z ostrożności, uznają jedynie,
To pięść zdziała; cicha praca ducha,
Roztrząsająca, ile rąk ma działać,
Gdy przyjdzie chwila; praca, co oznacza
Mozolnie z góry siły przeciwnika,
To wszystko dla nich warte torby sieczki:
Zabawka śpiochów, bój piór, rzeź w pokoju —
Chyba więc taran, który łamie mury,
Chyba gwałtowność jego uderzenia
Pierwszeństwo ma przed ręką, co go wzniosła,
A nawet przed tą, co chytrze, roztropnie,
Bystro działanie jego obmyśliła!
Nestor. Jakże przewyższa w takim razie w cenie
Koń Achillesa, synów Tetis!

(Za sceną słychać trąbienie).