Patroklus. Ani słowa więcej, Tersytesie! Daj spokój!
Tersytes. Ja miałbym dać spokój, ponieważ życzy sobie tego psiuk Achillesa? Ja?
Achilles. Dostało się i tobie, Patroklu!
Tersytes. Raczej dyndać będziecie na stryczku, jak para osłów, niżby noga moja postać miała w waszym namiocie. Trzymam się tylko ludzi, którym nie wypowiedział jeszcze rozum służby; z cechem głupców nie chcę mieć nic wspólnego.
Patroklus. Prawdziwe szczęście, że sobie poszedł!
Achilles. Słuchajcie: ogłoszono dziś w obozie,
Że jutro rano o piątej godzinie
Hektor trąbami wśród naszych obozów
I murów Troi zawezwie do walki
Rycerza, który chciałby się z nim zmierzyć,
By — mniejsza, poco!
Głupstwo! Bądźcie zdrowi.
Ajaks. Bądź zdrów, któż przyjmie wyzwanie?
Achilles. Nie wiem. Rozstrzygnie to los. On najlepiej Wie, kto.
Ajaks. Ty, pewnie. Wybadać rzecz muszę.
(
Pryam. Ileż krwi, czasu i słów zmarnowano!
A Grecya mówi dziś Nestora usty:
„Zwróćcie Helenę, resztę zaś szkód, wszelką
Stratę honoru, czasu, trudów, kosztów,
Stratę krwi druhów, ogółem wszystkiego
Co pochłonęła głodna żądza wojny,
Puścim w niepamięć“. I cóż Hektor na to?
Hektor. Choć nikt się Greków mniej niż ja nie lęka,
To z drugiej strony nie istnieje chyba,