Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/134

Ta strona została przepisana.
128
TROILUS I KRESYDA.

Wzniosły Pryamie,
Kobieta bardziej wrażliwa i bardziej
Skłonna pod obaw naciskiem roztrząsać:
„Kto wie, co przyszłość przynieść jeszcze może? —“
Jak Hektor. Raną pokoju jest pewność,
Nadmierna pewność; roztropna wątpliwość
Przyświeca mądrym, służy lekarzowi
Za sondę przy badaniu ran. Zwróćcie Helenę
Odkąd zabłysnął pierwszy miecz nasz dla niej,
Każda dziesiąta dusza z śród tysiąca
Dziesiątek dusz nam była równie drogą,
Jak i Helena. Mam nasz lud na myśli.
Skoro-śmy zatem tyle postradali
Dziesiątek naszych dla tej, która dla nas,
Jeśliby nawet i nie była obcą,
Nie warta choćby jednej z tych dziesiątek —
Jakiż rozsądny zabrania nam powód
Wydać ją?
Troilus. Wstyd i hańba tobie, bracie!
Śmiałżebyś honor i powagę króla
Takiego, jak nasz ojciec, po kupiecku
Ważyć na uncye? Śmiałbyś na szelągi
Obliczać wartość jego nieskończoną?
Chcieć pojąć przestrzeń bez granic i murów
Łokciem i to tak nędznym, jak obawa,
Jak zimny rozum — czyliż to nie hańba?
Helenus. Gdy nawet rozum łajesz, nic dziwnego,
Że brak go tobie. Czy nasz rodzic nie ma
Budować władzy swojej na rozumie,
Ponieważ tobie chce się głupstwa pleść?
Troilus. Do mów i marzeń lgniesz, bracie kapłanie?
Masz rękawice podszyte rozumem.
Znam twoje argumenta: Wróg, wiesz o tem,
Grozi ci; ostry miecz jest niebezpieczny,
Rozum zaś wszelkiej uniknąć chce straty;
Nic więc dziwnego, jeżeli Helenus
Na widok miecza i Greka natychmiast
Skrzydła rozumu do swych pięt przypina,
I jak Merkury, złajany przez Zeusa,
Lub jak meteor, czmycha! Jeśli rozum