Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/137

Ta strona została przepisana.
131
AKT DKUGI. SCENA DRUGA.

Jej nie ostudzi.
Troilus. Mój bracie. Hektorze,
Czy sprawa dobra, nie sądzić nam po tem,
Jaki zabiegów wynik. I czy słuszna,
Z powodu szału Kasandry poddawać
Serca obawom? Jej szał nierozumny
Niech w nas nie tłumi ochoty do walki,
Z którą tak ściśle związany jest honor
Nas wszystkich. Wszakże mnie to nie obchodzi
Więcej, niż innych synów Pryamowych
I niech zachowa Żeus, abyśmy mieli
Walczyć, uczynić coś, obstawać przy czemś,
Co daćby mogło choć najmniejszy powód
Do zasłużonej nagany.
Parys. W przeciwnym razie swawolą świat nazwie
To, co-m ja zrobił, a wy doradzili.
Ależ na bogi! Wasze przyzwolenie
Było skrzydłami mego przedsięwzięcia
I nawet wahać się nie dozwalało.
Cóż znaczy samo moje słabe ramię?
Odwaga, zapał jednego rycerza
Czegóż dokona, tam gdzie trzeba czoło
Stawić tysiącom? A jednak, przysięgam,
Gdybym miał podjąć sam tę trudną walkę
I gdyby siła sprostać mogła chęciom,
Nie wyparłby się Parys swego czynu,
Ani by nie ustąpił.
Pryam. Z ciebie mówi
Oszołomienie rozkoszą, Parysie!
Gdy innym gorycz, tobie miód napływa;
Tak być walecznym — to chyba nie dziwa!
Parys. Nie myślę, królu, tylko o słodyczy,
Którą obdarza piękno swego pana;
Ja chciałbym także zarzut uwiedzenia
Stłumić zaszczytną obroną porwanej.
Co za piekielna byłaby to zdrada
Wobec Heleny; plama na czci waszej,
A dla mnie hańba, — wyrzekać się teraz
Jej posiadania pod naciskiem wroga.
Jak mogła nawet myśl równie wyrodna
Znaleść do waszych szlachetnych serc przystęp?