Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/147

Ta strona została przepisana.
141
AKT DKUGI. SCENA TRZECIA.

Dyomedes. Sobkiem był, lub gwałtownikiem?
Ulisses. Szczęściem łagoduość twoją cnotą, książę!
Temu, co spłodził cię, tej, co karmiła,
Cześć! Mistrzom cześć twym! Przed twoim wrodzonym
Dowcipem, niech się w kąt schowają
Wszystkie nauki! Kto zaś twoje ramię
Wćwiczył do walki, sam Mars niechaj temu
Odda połowę ze swojej wieczności.
Milo, co woły naszał, musi tobie
Ustąpić co do siły. Nie wspominam
O twej mądrości, co myśl ci okala
Jak płot, wał, grobla. Spojrzyj na Nestora!
Już sam wiek musiał go uczynić mądrym.
Jakoż uczynił. Mogłoż być inaczej?
A jednak ojcze, przebacz; gdybyś ninie
W wieku Ajaksa miał był młodą głowę,
Nie stałbyś wyżej pod względem mądrości,
Jako nasz Ajaks.
Ajaks. Mam-że zwać cię ojcem?
Ulisses. Tak, dobry synu.
Dyomedes. Pozwól-no, Ajaksie!
Ulisses. Nie pora zwlekać; nie opuści lasu
Jeleń Achilles. Niech całą starszyznę
Zwoła nasz wzniosły wódz. Troja dostała
Posiłki od sąsiednich królów. Jutro
Z całym wysiłkiem czci swej musim bronić.
Oto jest mąż nasz! Ze wszystkich stron świata
Przyjdźcie szermierze: Ajaks was pozmiata!
Agamemnon. Proszę na radę. Spij, spij Achillesie.
Niech grzęźnie statek, prąd łodzie poniesie

(Wszyscy wychodzą).