Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/154

Ta strona została przepisana.
148
TROILUS I KRESYDA.

ciągle, a oddech ma tak krótki, jakby ją nastraszyło jakieś widmo. Przyprowadzę ją, cudowna filutka, a trzęsie się cala, jak złapany wróbel.

(Wychodzi).

Troilus. I mnie też ten sam lęk ugniata piersi;
Serce mi bije szybciej, niż w gorączce,
A wszystkie soki, ruch swój zatrzymały,
Jakby wasale, kiedy niespodzianie
Ujrzą monarszy majestat.

(Pandarus wraca z Kresydą).


Pandarus. Chodź-że, chodź! Po co rumienić się? Wstyd — to głupiutkie dziecię. — Otóż i ona; przysięgaj tylko to, co wobec mnie zaprzysiągłeś. Co? Chcesz znowu dać drapaka? Trzeba cię dopiero za pomocą straży ubezwładnić? Przyjdź bliżej, prosimy. — Dla czego nie przemówi żadne do drugiego? Odrzuć-że tę zasłonę i pozwól podziwiać twój obraz. Biedny dniu! Jak ona boi się sprawić przykrość twemu światłu! Gdyby było ciemniej, znaleźlibyście już ku sobie drogę. Tak, tak! Teraz ty zaszachuj, a ty bierz damę! Patrzcie, ów pocałunek był zadatkiem. Nuże buduj, panie cieślo. Jakie miłe powietrze! Doprawdy, powinnibyście wygrać wszystkie karty, zanim pozostawię was samych sobie. Tylko odważniej, tylko raźniej. raźniej!
Troilus. Najdroższa, pozbawiłaś mnie całego zasobu wyrazów.
Pandarus. Słowami nie spłacisz żadnego długu; działać potrzeba; ale już ona podziała, gdy na ciebie przyjdzie pora do działania. — Co? Znowu cmokanie? Jakto się mówi: „Ku poświadczeniu czego, obie strony nawzajem“... Ale wejdźcie, wejdźcie. Zapalę.
Kresyda. Czy wejdziesz, panie?
Troilus. O, Kresydo, ileż razy pragnąłem tam się dostać!
Kresyda. Pragnąłeś, panie? Bogowie są dobrzy — o, panie...
Troilus. Dla czego są dobrzy? Dla czego to mówisz? Jakież ukryte zamącenie dostrzegła moja słodka pani na dnie czystego źródła naszej miłości?