Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/157

Ta strona została przepisana.
151
AKT TKZECI. SCENA DRUGA.

Wstyd mi. — O, nieba! Co ja uczyniłam!
Na teraz dość już, pożegnam cię, panie!
Troilus. Już mnie pożegnasz luba Kresydo?

Pandarus. Pożegnasz? Żegnajcież się, ale do białego rana...

Kresyda. Nie, nie, już dosyć?
Troilus. Co cię gniewa, luba?
Kresyda. To, że tu jestem.
Troilus. A przecież przed sobą
Uciec nie możesz.
Kresyda. Pozwól, że spróbuję.
Mam sobowtóra, dobrego, ten z tobą;
Inny sobowtór, zły, sam zdradza siebie
Ku pośmiewisku innych... Lecz gdzież byłam?
Muszę iść — sama już nie wiem, co mówię!
Troilus. Kto tak rozsądnie mówi, wie, co mówi!
Kresyda. Być może, książę, jestem bardziej chytra,
Niż zakochana i użyłam sztuczki,
Aby cię złowić. Lecz ty jesteś mądry,
Albo nie kochasz; bo-ć chyba bogowie
Mimo miłości, mają rozum w głowie.
Troilus. O, gdybym wierzył, że znajdę kobietę,
(A przedewszystkiem ciebie mam na myśli),
Zdolną na wieki zachować żar uczuć,
Młodość i czar swój uwieńczyć wiernością,
Urodę przechować sercem, świeżem zawsze
Nawet, gdy wiek podeszły krew ostudzi!
O, choćby tylko przez wzgląd na tę wiarę
Powinnaś zapał mój i szczerość moją
Nieuszczuploną odwzajemnić miarą;
O, jakby mnie to podniosło! Niestety;
Jestem tak szczery, jak prawdy prostota,
Tak prosty, jak w dziecięcia ustach prawda!
Kresyda. Idźmyż o zakład!
Troilus. O, czarowny boju,
O, walko dwóch praw o największe prawo!
Wierni w miłości na mnie kląć się będą
I śluby składać będą na Troila.
Kiedy ich wierszom pełnym szumnych przysiąg
Porównań braknie, gdyż nie zechą użyć