Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/170

Ta strona została przepisana.
164
TROILUS I KRESYDA.

Równe więc prawo obu nas zaszczyca:
Gdy kto przeważy, to cudzołożnica!
Parys. Nazbyt pomiatasz rodaczką twą, panie.
Dyomedes. Bo ona klątwą kraju. Wiesz, Parysie,
Że każdą kroplę krwi jej rozszalałej
Przypłacił ktoś z nas życiem, a za każde
Włókienko ciała jej zgniłego nawskróś
Zginął ktoś z Trojan. Odkąd umie mówić,
Z ust jej snać tyle słów cnych nie uciekło,
Ilu nas i was poszło za nią w piekło.
Parys. Mój Dyomedzie, wzór bierzesz z kramarzy,
Hańbiących chętnie to, co nabyć pragną;
Lecz ja znam wartość Heleny dość ściśle,
A chwalę tylko, czego zbyć się myślę.
Tędy nam droga!

(Wychodzą).
SCENA DRUGA.
Podwórzec przed domem Pandara.
TROILUS i KRESYDA.

Troilus. Pozostań, luba; poranek tak chłodny!
Kresyda. A więc, najdroższy, zawołam stryjaszka,
Aby otworzył bramę.
Troilus. Daj mu spokój,
Wracaj do łóżka! O, wy cudne oczy
Niechże was przymknie sen niewinnych dzieci.
Kresyda. Bądź zdrów, najdroższy!
Troilus. Wróć do łóżka, luba!
Kresyda. Czyżbym już zbrzydła tobie?
Troilus. Kresydo, pieniem skowronków zbudzony,
Spłoszył dzień czarne ptactwo: noc ospała
Nie może dłużej kryć naszych rozkoszy.
O, gdyby nie to...
Kresyda. Noc trwała zbyt krótko.
Ta czarownica zda się łotrom długą,
Jak męki w piekle; ale dla miłości
Mija, uchodząc pospieszniej od myśli.
Troilus. Ty się zaziębisz...