Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/182

Ta strona została przepisana.
176
TROILUS I KRESYDA.

Agamemnon. Co za Trojańczyk tam taki pochmurny?
Ulisses. Najmłodszy syn Pryama, dzielny rycerz.
Jeszcze nie dojrzał, a już nie ma równych.
Niezłomny w słowie, w czynach jest wymowny,
Języka nie używa; zadraśnięty
Nie uspokaja się wnet; serce, ręka
Otwarte zawsze, bo co ma, to daje,
Co myśli, z tem się nie kryje; zaś daje
Tylko, gdy rozum z dobrocią mu każe
I nie ubiera złych myśli w frazesy.
Śmiały jak Hektor, jest groźniejszym jeszcze,
Gdyż Hektor w gniewie zbyt łatwo ulega
Podszeptom wzruszeń, on zaś w zgiełku boju
Mści się zacieklej niż zazdrośna miłość.
Zwą go Troilem i budują na nim
Równe nadzieje, jako na Hektorze.
Powtarzam tylko to, z czem się poufnie
Niegdyś Eneasz — o, zna go on dobrze! —
Zwierzył przedemną w Ilium przepotężnem.

(Sygnał do ataku. Hektor i Ajaks walczą).

Agamemnon. Otóż się starli.
Nestor. Trzymaj się, Ajaksie.
Troilus. Hektorze, nie spij, zbudź się!
Agamemnon. Świetnie naciera. Wybornie, Ajaksie!

(Trąby milkną).

Dyomedes. Dość, dość już!
Eneasz. Dość już istotnie, panowie!
Ajaks. Ledwie-m się rozgrzał dopiero. Raz jeszcze.
Dyomedes. Jeżeli Hektor zechce.
Hektor. Nie, ja nie chcę!
Siostrzeńcem ojca mego jesteś, książę;
Krewniakiem z rodu wielkiego Pryama.
Przez pamięć na tę wspólność krwi, nie możem
Aż do krwawego walczyć rozstrzygnięcia.
Gdyby się w tobie łączył Grek z Trojanem
Tak, iżbyś rzec mógł: Ta ręka jest grecka,
A ta trojańska; tego uda ścięgna
Są greckie, te zaś trojańskie; krew matki
Płynie w policzku prawym, krew zaś ojca
W lewym — to, klnę się na Zeusa, nie dałbym