Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/197

Ta strona została przepisana.
191
AKT PIĄTY. SCENA TRZECIA.

krakać, aby mu udzielić przepowiedni! Patroklus da mi, czego tylko zapragnę, gdy go objaśnię co do tej ladacznicy; papuga nie zrobi tyle dla zdobycia sobie migdała, ile on, by posiąść jakąkolwiek dziewczynę. Rozpusta! Wojna i rozpusta i nic więcej! Nie ma nic modniejszego! Niech to wszystko gorejący dyabeł porwie!

(Odchodzi).
SCENA TRZECIA.
Troja. Przed pałacem Pryama.
Wchodzą: HEKTOR i ANDROMACHA.

Andromacha. Kiedyż to mąż mój był tak nie w humorze,
By zatkać uszy przed wszelką przestrogą?
Złóż zbroję, proszę, nie idź dziś do walki.
Hektor. Zmuszasz mnie, bym cię złajał. Wejdź do domu!
Na wszystkich nieśmiertelnych, pójdę bić się!
Andromacha. Mój sen niedobrą wróżbą nam na dzisiaj...
Hektor. Ni słówka więcej!

(Wchodzi Kasandra).

Kasandra. Gdzie jest brat mój, Hektor?
Andromacha. Tu siostro, stoi zbrojny, z krwawą myślą.
O, złącz się ze mną w gorącem błaganiu!
Na klęczkach prośmy, by został. Noc całą
Śniłam o krwawej walce i noc całą
Straszne nękały mnie widziadła mordów.
Kasandra. Jak to się zgadza!
Hektor. Niech ozwą się trąby!
Kasandra. Nie do ataku jednakże, na bogi!
Hektor. Niech trąbią! Bogom złożyłem przysięgę!
Kasandra. Oni na śluby nierozważne głusi!
Taki ślub profanacyą jest wstrętniejszą,
Niźli ofiara ze zgniłej wątroby.
Andromacha. Posłuchaj rady. Nie jest to pobożność
Poczuciem obowiązków szkodzić sobie.