Jachimo. Gromadka Rzymian razem z Leonatem,
(Same wybrane pióra naszych skrzydeł).
Wspólnie kupiliśmy dar dla cesarza...
Z ramienia reszty nabyłem go w Francyi.
Jestto rzecz srebrna przedziwnej roboty
Zdobna w kamienie, o formie misternej,
Znacznej wartości. Obcym będąc tutaj,
Lękam się nieco o ten skarb. Czy wolno
Prosić cię, pani, byś go w swą opiekę
Wzięła łaskawie?
Imogena. Ależ jak najchętniej!
Za nietykalność ręczę własnem słowem.
Skoro zaś w sprawę w dał się mój małżonek,
W sypialni skarb umieszczę.
Jachimo. Moi ludzie
Skryli go w skrzyni. Jeżeli więc wolno
Przyszlę ją tutaj, na jedną noc tylko,
Już bowiem rano muszę ruszyć w drogę.
Imogena. O, nie!
Jachimo. Niech wasza wysokość wybaczy:
Muszę, bo dałem słowo. Przypłynąłem
Od strony Francyi, by swemu życzeniu
I przyrzeczeniu posłuszny, was, pani,
Obaczyć.
Imogena. Dzięki serdeczne za trudy!
Lecz zostań jeszcze jutro, panie...
Jachimo. Muszę,
Muszę powracać! Proszę więc, gdy pragnie
Wasza wysokość pozdrowić listownie
Swego małżonka, zrób to, księżno, w wieczór.
I tak za długo już bawię, a ważna
Rzecz doręczenie daru.
Imogena. Pójdę pisać.
Waszmość zaś przyślij skrzynię; strzedz jej będę,
Aby nietkniętą zwrócić. Żegnaj, panie!