Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/248

Ta strona została przepisana.
242
CYMBELIN.

Lud nasz dziś więcej ma wojennej wprawy,
Niż wówczas, kiedy Cezar, z jego klęski
Szydząc, przyznawał jednak, iż odwagą
Może zaniepokoić; owóż ład ten,
Gdyby spróbować kto zechciał, dowiedzie,
Iż postęp go nie minął.

(Wchodzi Jachimo).

Filaryo. Patrz! Jachimo!
Postumus. Najszybsze sarny snać miałeś w zaprzęgu,
I żagle twoje były całowane
Od wszystkich wiatrów.
Filaryo. Jakże mi się miewasz?
Postumus. Twój szybki odwrót ma, zgaduję, źródło
W klęsce tak samo szybkiej.
Jachimo. Nie widziałem
Kobiety równie pięknej, jak twa żona.
Postumus. Ni równie dobrej; bo w przeciwnym razie
Jej czar patrzałby przez okna, by wabić
Fałszywe serca w fałszywą igraszkę.
Jachimo. Tu od niej list.
Postumus. Czy dobre wieści?
Jachimo. Sądzę!
Postumus. Czy Kajusz Lucyusz na brytańskim dworze
Za was już gościł?
Jachimo. Był oczekiwany,
Nie wylądował jednak jeszcze...
Postumus. Dobrze.
A cóż pierścionek? Czy błyszczy, jak dawniej,
Czy też niegodny już ciebie?
Jachimo. Przegrawszy,
Straciłbym tylko jego wartość w złocie.
Lecz znów podjąłbym podróż tak daleką,
By drugą noc mieć tak krótką, tak słodką,
Jaką w Brytanii miałem. Mój jest pierścień!
Postumus. Zbyt ciężki, abyś wziął go w posiadanie!
Jachimo. Twa żona dość go oceniła lekko!
Postumus. Bez żartów; boli cię zawód; nie zechcesz,
Byśmy sie znali nadal.