Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/264

Ta strona została przepisana.
258
CYMBELIN.

Który nazwiskiem jego mnie rozbudzał
To znaczy, kalać łoże? Kalać łoże?
Pisanio. O, dobra pani!
Imogena. Niewierna? Na twe sumienie, Jachimo!
Gdyś go oskarżał o rozpustę, łotrem
Wydałeś mi się — lecz teraz gotowa-m
Sądzić inaczej! Przemawia snać przezeń
Grzęznąca w szmince jakaś rzymska sroka;
Ja biedna ozdób nie mam, jestem szatą,
Co wyszła z mody — a za dobrą jeszcze,
Aby na śmiecie pójść; pociąć mnie trzeba
W drobne kawałki... O, przysięgi męskie,
Jesteście kobiet zdrajcami. Twe własne
Odstępstwo, mężu, uznaje najczystsze
Objawy za zbrodniczą maskę; ono
Nie jest wypływem natury, kobiecej
Przynęty dziełem.
Pisanio. Posłuchaj mnie, pani!
Imogena. W najzacniejszego zwierzeniach mężczyzny
Fałsz uznawano w czasach Eneasza;
Z niejednej szczerej łzy szydzono przecie,
Pomnąc o kłamnych łzach Sinona; równie
Ty, Postumusie, wszystkich zacnych mężów
Musisz zniesławić. Odkąd ty upadłeś,
Dobroć za fałsz, rycerskość za niewiarę
Uchodzić będą. Bądźże choć ty wiernym,
Wykonaj pański rozkaz. Gdy go ujrzysz,
Zechciej pochwalić trochę mą uległość.
Patrz: sama miecza dobywam... Nuż, przeszyj
To serce, czysty dom szczerej miłości;
Nie bój się — ono próżne, ból w niem tylko;
Ni śladu dawnych skarbów, twego pana.
Bądźże posłuszny! Mógłbyś wprawdzie męstwo
W lepszej okazać sprawie, lecz nie wolno
Być tobie tchórzem, Pisanio!
Pisanio. Precz z oczu,
Nędzne narzędzie! Nie przeniosę tego,
Byś mi splamiło dłoń!
Pisanio. Wszak umrzeć muszę,
A skoro z reki twojej dziś nie padnę,