Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/268

Ta strona została przepisana.
262
CYMBELIN.

W twym wieku, poproś Lucjusza o miejsce
W rzędzie sług jego; powiedz, że wnet pozna.
Twoje zdolności, gdy ma zmysł muzyczny.
Ręczę, że chętnie przyjmie cię. To człowiek
Zacny — co więcej: to człowiek pobożny.
A co się tyczy wydatków na życie,
Czerp je z zasobów mych; wystarcza, sądzę,
Na długo.
Imogena. Jesteś jedyną pociechą,
Jaką bogowie mi dają, Pójdziemy,
Niejedno jeszcze wypada pokonać,
Lecz da Bóg, wszystko wreszcie pokonamy,
Co czas przyniesie. Myśl twą podejmuję;
Z odwagą, godną mojej krwi królewskiej,
W czyn ją wprowadzę. A teraz — do dzieła!
Pisanio. Pozwól, księżniczko, abym cię pożegnał
Bo gdy spostrzeże dwór mą nieobecność.
Mnie twą ucieczkę przypiszą. Księżniczko!
Oto flaszeczka, dar królowej dla mnie.
Zawiera ona arcy-cenny środek;
Parę kropelek siły ci przywróci,
Gdybyś zasłabła na morzu, lub lądzie.
W tej gąszczy możesz, księżniczko, swobodnie
Przedzierzgnąć się w mężczyznę. Niechaj bogi
Wszystko na dobre wnet obrócą.
Imogena. Amen!

(Wychodzą).
SCENA PIĄTA.
Sala w pałacu Cymbelina.
Wchodzą: CYMBELIN, KRÓLOWA, KLOTEN, LUCYUSZ i orszak.

Cymlbelin. Dość na tem. Bywaj zdrów!
Lucjusz. Dzięki ci, królu!
Cesarski list mnie znagla do powrotu.
Żałuję, że przedstawić mi wypada
Was, królu, jako wroga mego pana.
Cymbelin. Tak lud mój żąda, udręczony jarzmem,
Ja sam niegodny byłbym krwi królewskiej,
Gdybym w ustępstwach szedł dalej.