Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/28

Ta strona została skorygowana.
22
MIARKA ZA MIARKĘ.

Eskalus. A skąd ty wiesz o tem, konetablu?
Łokieć. A dyć, miłościwy panie, od mojej żony, która gdyby była kobietą o kardynalskich chuciach, to mogłaby się tam dopuścić kurwiarstwa, cudzołóstwa i wszystkich nieczystości.
Eskalus. Za namową tej kobiety?
Łokieć. Tak jest, miłościwy panie, za namową pani Przepędzonej; ale jak mu plunęła w gębę, tak wiedział od razu, z kim ma do czynienia.
Błazen. Miłościwy panie! Za pozwoleniem waszej dostojności, nie taka jest sprawa.
Łokieć. Udowodnisz mi to wobec tych łajdaków, ty honorowy panie, udowodnisz mi to.
Eskalus (do Angela). Słyszycie tę jego przekładnię?
Błazen. Miłościwy panie, przyszła do nas brzemienna, bo (z przeproszeniem waszej dostojności) zachciało jej się gotowanych śliwek; mieliśmy wtedy, miłościwy panie, tylko dwie w domu, a i te w odległym owym czasie leżały, jakby to powiedzieć, na talerzu od owoców — na talerzu za jakie trzy grosze; wasza dostojność zapewne już widziała takie talerze; nie są to chińskie talerze, ale zawsze dobre talerze.
Eskalus. Do rzeczy, do rzeczy, mniejsza o talerze.
Błazen. To prawda, miłościwy panie, talerz niewart jednej szpilki; w tem macie słuszność, miłości, wy panie; a więc do rzeczy. Otóż, jakem powiedział, pani Łokciowa, była, jakem powiedział, w ciąży, miała żywot mocno odęty i zachciało się jej śliwek, a ponieważ, jakem powiedział, leżały tylko dwie na talerzu, ponieważ ten Pianka tutaj, jakem powiedział, zjadł resztę i, jak mówię, zapłacił za nie uczciwie bo, jak to zapewne wiecie, panie Pianko, nie miałem wam wydać trzech groszy reszty.
Pianka. Tak jest, prawda.
Błazen. A no i owszem; otóż kiedy, jak sobie to przypomnicie, gryźliście właśnie pestki z tych wspomnianych powyżej śliwek —
Pianka. Tak jest, prawda, gryzłem.