Lube dziewczę, chłopcze miły,
Czeka na was głąb mogiły.
Arwiragus. Już ci bać się nie potrzeba
Żadnej władzy, ni mocarzy;
O strzęp sukni, o kęs chleba
Troska ciebie już nie zwarzy.
Króle, mędrcy — równi tobie:
Wszak i oni spoczną w grobie.
Gwideryusz. Czem dla ciebie błyskawice?
Arwiragus. Co dla ciebie grom dziś znaczy?
Gwideryusz. Fałsz nie spojrzy ci już w lice.
Arwiragus. Drwisz z rozkoszy i rozpaczy.
Obaj. Kochanka luba, kochanek miły,
Pospołu z tobą pójdą w mogiły.
Gwideryusz. Niech nie tknie czarodziej ciebie.
Arwiragus. Niech w różka nie zwodzi ciebie.
Gwideryusz. Niech upiór nie nęka ciebie.
Arwiragus. Niech minie ból, męka, ciebie.
Obaj. Niech nad tobą spokój wionie,
Hołdy zbieraj i po zgonie.
Gwideryusz. Obchód skończony, złóż go ojcze, tutaj.
Belaryusz. Ot, parę kwiatów... Więcej po północy,
Bo zioła, nocną zwilgocone rosą,
Najlepiej zdobią mogiły. U strójcie
Twarz zmarłą w kwiaty; wam wyziera z twarzy
Zwiędłość, co wkrótce i te kwiaty zwarzy.
Chodźcie modlitwę odmówić na klęczkach.
Co nieba zrządzą, człowiek nie odmienia;
To koniec szczęścia, ale i cierpienia.
Imogena (budząc się). Tak, panie, do Milfordu. Tędy droga?
Dzięki. — Przez krzaki? — A daleko jeszcze?
Ktoby to myślał! — Bez mała sześć milek?
Maszerowałam całą noc... Spać pragnę.
Cyt! Bez nikogo! — Bogi i boginie!
Kwiaty są, jakby rozkosze na ziemi,
A krwawy trup pod niemi, jakby boleść...