Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/30

Ta strona została skorygowana.
24
MIARKA ZA MIARKĘ.

Łokieć. Proszę was, miłościwy panie, spytajcie się, co ten człowiek zrobił mojej żonie?
Błazen. Proszę waszej dostojności, raczcie się mnie spytać.
Eskalus. I owszem, mopanku; a więc cóż jej kawaler zrobił?
Błazen. Proszę was, miłościwy panie, raczcie się tylko przyjrzeć twarzy tego kawalera. Zacny panie Pianko, spójrzcie tylko na jego dostojność, to w uczciwym zamiarze. Czy wasza dostojność przyjrzała się jego twarzy?
Eskalus. Tak, mopanku, jużem to uczynił.
Błazen. Proszę was, przypatrzcie się jej tylko dobrze.
Eskalus. Już się przypatrzyłem.
Błazen. Czy wasza dostojność widzi w niej co złego?
Eskalus. Nic a nic.
Błazen. Przysiągłbym na księgę, że co ma w sobie najgorszego, to twarz. A zatem — jeżeli co w nim najgorszego, to jego twarz, jakże-ż więc mógłby pan Pianka zrobić coś złego żonie konetabla? Chciałbym to usłyszeć od waszej dostojności.
Eskalus. Masz w tem słuszność. Konetablu, cóż wy na to?
Łokieć. Po pierwsze — za pozwoleniem waszem — dom ten jest domem respektowanym; po drugie, jegomość ten jest respektowany; a i jego pani jest kobietą respektowaną.
Błazen. Na tę rękę, miłościwy panie, żona jego jest kobietą bardziej respektowaną, niżeli ktokolwiek z nas wszystkich.
Łokieć. Wisielcze jakiś, kłamiesz! Kłamiesz, wisielcze bezbożny! Nie przyszedł jeszcze ten czas, aby kiedykolwiek respektowała z mężem, kobietą lub dzieckiem.
Błazen. Miłościwy panie! Była z nim respektowaną jeszcze przedtem zanim się z nią ożenił.
Eskalus. Któż tutaj mędrszy, sprawiedliwość czy niegodziwość? Czy to prawda?