nie będzie was nękał żadnymi rachunkami, że nie zobaczysz już żadnego rachunku z gospody, który człowiekowi zatruwa nieraz na odchodnem całą przyjemność goryczą. Wchodzisz słaby, bo potrzebujesz podjeść sobie; wychodzisz chwiejnym krokiem, bo wypiłeś szklaneczkę za wiele; smutno ci, bo za wiele wydałeś, smutno ci, bo za wiele przyjąłeś. W głowie i kieszeni pustki. Głowa tem cięższa, im bardziej próżna; mieszek tem lżejszy, iż pozbawiono go ciężaru. O, wierzaj mi: pozbędziesz się wszystkich tych sprzeczności. — O, co za filantrop z groszowego stryczka; tysiące sumuje w okamgnieniu, niema-ż równie bystrego rachmistrza; kwituje odrazu przeszłość, teraźniejszość i przyszłość; gardło służy mu równocześnie za pióro, papier i atrament. Jedno pociągnięcie i wszystko wyrównane.
Postumus. Więcej mam ochoty do śmierci, niż ty do życia.
Pierwszy dozorca. To prawda, panie, że kto spi, nie czuje, jak go zęby bolą. Swoją jednak drogą, kto miałby udać się na takie, jak waszmość pan spanie na łóżko, które kat mu pościeli, chętnie zapewne pomieniałby się ze swym dozorcą. Bo czyż wiecie, panie, jak a was droga czeka?
Postumus. O, to wiem doskonale, mój przyjacielu.
Pierwszy dozorca. Chyba-ż śmierć, czyhająca na waszmość pana ma oczy we łbie, a ja śmierci tak malowanej nie widziałem. Musimy albo zdać się na tych, którzy twierdzą, jakoby droga była im znaną, albo być sobie samemu przewodnikiem, chociaż wiem, że nie znacie drogi, albo wreszcie na własne ryzyko plunąć na wszystkie te dociekania. Jak zaś pójdzie panie — kto zgadnie? Mnie wszystko tak wygląda, że już nie wrócicie, aby o tem komukolwiek opowiedzieć.
Postumus. A ja ci powiadam, bratku, że nikomu nie brak oczu do przypatrzenia się drodze, na którą wejdę, chyba że sam je przymknie, aby nie patrzeć.
Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/306
Ta strona została przepisana.
300
CYMBELIN.