Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/307

Ta strona została przepisana.
301
AKT PIĄTY. SCENA PIĄTA.

Pierwszy dozorca. Figle, figle, jegomości! Alboż to człowiek nie ma oczu na nic lepszego, jak na to, by je wyszczerzać, tam gdzieś na oślep? Jestem przekonany, że droga do szubienicy, to właśnie taka droga, na której trzeba oczy przymknąć.

(Wchodzi posłaniec).

Posłaniec. Zdejmcie mu okowy i zaprowadźcie go do króla.
Postumus. Przynosisz dobre wieści; daj mi wolność.
Pierwszy dozorca. No, to chyba ja się powieszę.
Postumus. Będziesz w takim razie więcej miał swobody, niźli nawet dozorca; nieboszczyków nic nie obchodzą żadne rygle.

(Postumus odchodzi z posłańcem).

Pierwszy dozorca. Tak się zakochać w szubienicy, to sztuka, w której przewyższył go ten chyba, kto ożeniłby się z samą szubienicą, aby płodzić szubieniczęta. Ale, dalipan, niech on będzie sobie Rzymianin, znam gorszych łotrów, którzy jednak żyć pragną. Bywają między nimi i tacy, którzy giną zupełnie bez zamiłowania. Gdyby tak na mnie przyszło, postąpiłbym, jak oni. Chciałbym, abyśmy wszyscy byli jednej myśli i aby ta myśl była dobra; wtedy dyabli wzięliby wszystkich dozorców i wszystkie szubienice! Przemawiam wprawdzie przeciw dzisiejszemu memu stanowisku, ale moje życzenie wznosi mnie przecie do górę.

(Odchodzi).
SCENA PIĄTA.
W pałacu Cymbelina.
Wchodzą: CYMBELIN, BELARYUSZ, GWIDERYUSZ, ARWIRAGUS, PISANIO, SZLACHTA, WOJOWNICY i ORSZAK.

Cymbelin. Stańcie tu przy mnie, których bogi dały
Ku mego tronu podporze. Bolejąc,
Iż biedny żołnierz, co tak dzielnie walczył,
Którego sierak przyćmił złote zbroje,