Łokieć. A ty łajdaku, a ty wisielcze! A ty przeklęty Kannibalu! Ja z nią respektowałem, zanim się z nią ożeniłem? Jeżeli kiedykolwiek z nią respektowałem, albo ona ze mną, to niech wasza miłościwość nie uważa mnie za sługę biednego księcia. Udowodnisz mi, ty przeklęty Kannibalu, albo cię pozwę za czynną obrazę.
Eskalus. A gdyby wam jeszcze dał w gębę, to moglibyście go jeszcze pozwać i o potwarz.
Łokieć. Tak jest; dziękuję za to waszej dostojności. Co wasza dostojność rozkaże mi zrobić z tym gałganem?
Eskalus. A więc, mój konetablu, ponieważ ten człowiek ukrywa rzeczy, które wydobyłbyś na jaw, gdybyś mógł, dla tego niech brnie dalej, dopóki się nie dowiesz, co to za rzeczy.
Łokieć. Tak jest; dziękuję za to waszej dostojności; widzisz, ty przewrotny wisielcze, na co ci przyszło, musisz brnąć dalej, wisielcze ty jeden, musisz brnąć dalej.
Eskalus (do Pianki). Gdzie waść się rodziłeś?
Pianka. Dyć w Wiedniu, miłościwy panie.
Eskalus. Macie ośmdziesiąt funtów rocznie?
Pianka. Tak jest — za pozwoleniem waszej łaskawości.
Eskalus. Dobrze. (Do błazna). A waść jakiej kondycyi?
Błazen. Czopowy; czopowy biednej wdowiny.
Eskalus. A nazwisko twej pani?
Błazen. Pani Przepędzona.
Eskalus. Miała więcej, niż jednego małżonka?
Błazen. Dziewięciu, miłościwy panie. Przepędzony był ostatnim.
Eskalus. Dziewięciu! Zbliżcie się, panie Pianko. Panie Pianko, nie życzę sobie, ażebyście zabierali znajomość z czopowymi; porządnie was ściągną, panie Pianko, a waść ich powiesisz; idź waść sobie, a żebym już więcej o waści nie słyszał!
Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/31
Ta strona została skorygowana.
25
AKT DRUGI. SCENA PIERWSZA.