Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/311

Ta strona została przepisana.
305
AKT PIĄTY. SCENA PIĄTA.

Lucyusz. Nie proszę, byś zażądał mego życia,
Bo wiem, że sam to zrobisz,
Imogena. O, nie, przebóg!
O co innego idzie tu, ja widzę
Coś, co mi gorsze, niż śmierć. Wasze życie
Niech samo radzi sobie.
Lucyusz. Ten chłopczyna
Wzgardził mną. Jakże prędko szczęście ginie,
Na chłopcu fundowane lub dziewczynie.
Nad czem on duma?
Cymbelin. Czego pragniesz, chłopcze?
Kocham cię coraz bardziej. Dobrze rozważ,
O co masz prosić. W kogo się wpatrzyłeś?
Chcesz jego życia? Druh to twój, czy krewny?
Imogena. Jestto Rzymianin, krwią równie daleki
Mnie, jak ja tobie, panie. Nie! Jam bliższy,
Jako poddany...
Cymbelin. Czemuż tak weń patrzysz?
Imogena. Powiem po cichu, gdy mi posłuchania
Zechcesz udzielić.
Cymbelin. Oh, z całego serca.
Dla ciebie cały uchem będę. Zwiesz się?
Imogena. Fidelio, królu.
Cymbelin. Dzielny z ciebie chłopiec.
Tyś paziem, ja twym panem; chodź, mów śmiało.

(Cymbelin rozmawia po cichu z Imogeną).

Belaryusz. Czyżby powstało z martwych to pacholę?
Arwiragus. Dwie krople wody nie są podobniejsze.
Różany nasz Fidelio, który umarł...
Co o tem sądzić?
Gwideryusz. Ten sam, niewątpliwie.
Belaryusz. Cyt! Spojrzał na nas. Czekajcie spokojnie.
Bywają czasem dziwne podobieństwa.
Jeśli to on jest, przemówi wnet do nas.
Gwideryusz. Widzieliśmy go na własne oczy trupem.
Belaryusz. Cicho, czekajmy!
Pisanio (do siebie). Czy to moja pani?
Ha, skoro żyje, niech się, co chce, dzieje,
Czy złe, czy dobre.