Sztuczka udała mi się najzupełniej.
Uwiozłem dosyć pozornych dowodów,
Aby rozwścieklić mego Leonata
I ciężko zranić mu niezłomną wiarę
W cnotliwość żony. Plotłem to i owo.
Opisywałem obrazy, dywany,
Naramienicę jej mu pokazałem,
(Zdobytą chytrze), wymieniłem nawet
Znamię tajemne. Musiał mi uwierzyć
Iż pogwałciłem czystość, obowiązki,
W moich uściskach. A potem... Lecz — przebóg —
Widzę go, zdaje mi się...
Postumus (występując). Tak, jam tutaj,
Dyabelski Włochu! Biada-ż mej głupocie!
Jestem mordercą, złodziejem, tych wszystkich
Nazw godnym, jakie nadaje zbrodniarzom
Przeszłość, obecna chwila, przyszłość... Niechaj
Poda mi sprawiedliwy sędzia stryczek,
Nóż lub truciznę. Królu, każ wyszukać
Najokropniejsze tortury; ja bowiem
Apoteozowałem, czem świat gardzi,
Ba, jeszcze gorzej. Jam jest ów Postumus,
Co zabił twoją córkę! Nie, fałsz; jestem
Ten, który jeszcze gorszemu łotrowi
Nakazał świętokradzki mord, złodziejstwo.
Ona świątynią cnoty była — więcej,
Bo cnotą samą. Obrzuć ty mnie błotem
I kamieniami, plwaj mi w twarz, szczuj psami!
Zwijcie każdego łotra Postumusem.
Łotrostwo wszelkie traktujcie, jak cnotę!
O, Imogeno! Ty, moja królowo,
Me życie, żono ma! O, Imogeno!
O, Imogeno!
Imogena. Cicho, panie! Słuchaj.
Postumus. Czy tu komedye grają? Śmiały paziu,
Masz twoją rolę.
Pisanio. Pomocy, panowie!
Pomocy mojej pani. Postumusie!