Profos. Czy chcecie,
Ażeby Klaudyo umarł tego rana?
Angelo. Czym ci nie mówił? Czyś nie miał rozkazu?
Po cóż się pytasz?
Profos. Z strachu, aby nie być
Nazbyt skwapliwym. Wybacz wasza miłość,
Alem już patrzał, jak sąd po spełnieniu
Żałował swego wyroku.
Angelo. Rób swoje,
A mnie pozostaw co do mnie należy.
Pełnij swój urząd, albo porzuć miejsce,
Wszak się obędziem bez ciebie.
Profos. Dostojność
Wasza wybaczy, ale co się stanie
Z cierpiącą Julią? Jej chwila się zbliża.
Angelo. W odpowiedniejsze odstawić ją miejsce
I to w te tropy.
Sługa. Siostra skazanego
Pragnie mieć dostęp do waszej miłości.
Angelo. Co? on ma siostrę?
Profos. Tak jest, dobry panie!
Cnotliwa dziewka — idzie do zakonu
Lub już wstąpiła.
Angelo. Owszem. Niech ją wpuszczą.
A wszetecznicę natychmiast oddalić.
Dać jej co trzeba, ale nic nad miarę.
Zaraz co do niej wygotuję rozkaz.
Profos. Waszą dostojność niech ma Bóg w swej pieczy.
Angelo. Wstrzymaj się chwilę.
Witam. Czego chcecie?
Izabella. Do dostojności waszej mam bolesną
Prośbę — zechciejcie mnie wysłuchać.