Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/353

Ta strona została przepisana.
347
SZEKSPIR W KRYTYCE LITERACKIEJ.

zaczęła pogardzać nietylko prawidłami i zasadami sztuki, ale całą starożytną literaturą“.[1] Z drugiej strony, wiemy dobrze, iż Szekspir ściągnął na siebie najcięższe zarzuty ze strony naszych pseudoklasyków właśnie dla tego, że z utworów jego nie znać, aby się kształcił na literaturze klasycznej i że w nich nie stosował „prawideł i zasad sztuki“.
Za owo niestosowanie „prawideł i zasad sztuki“, pisarze „pełni gustu i wykształcenia“ obdarzali Szekspira od czasu do czasu przydomkami conajmniej nieestetycznemu Do takich należą: jakież to monstrum angielskie, poczwara, płód barbarzyński bez gustu i prawideł, same niepodobieństwa i t. p. Jeden wszakże utwór przemawiał do wszystkich, nie dla tego jednak, aby się większy w nich, niż w innych, objawił geniusz. Niestety, klasycy nasi schylali głowę tylko wtedy przed geniuszem, gdy ten używał rękawiczek ich kroju. W „Makbecie“, mowa tu bowiem o tej tragedyi, jedność akcyi raz tylko i to nie na długo ulega przerwie (w scenie z oddźwiernym). Ową jednością akcyi — jedną z osławionej trójcy — wkupił się Szekspir w sympatyę naszych pseudoklasyków.
Pomimo takowych zdań, coraz donośniej dają się słyszeć hasła „powrotu do natury“. Pierwszy niebywale odważny głos w tym kierunku odezwał się r. 1811.

W tym czasie Towarzystwo królewskie przyjaciół nauk w Warszawie powierza Fr. Wężykowi napisanie rozprawy o sztuce dramatycznej. Pisarz ten, znany ze śmiałej opozycyi i niepodległości umysłu, (And. Koźmian nazywa go wcielonym duchem przeciwieństwa), nie poszedł za wymaganiami czasu. Owszem, zajął stanowisko wręcz przeciwne. Oto, co pisze w swej rozprawie: „Wolny od kaj-

  1. Ibid. t. III. str. 395.