gdzie wiara życia? gdzie to, co wszystko rozsypane skupia, wszystko rozmaite jednoczy, wszystko sprzeczne w końcu godzi i tożsamuje. Wielki to mistrz na dysonanse — dysonanse są połową życia, lecz gdzie przejście w harmonię, w ogół, w nieskończoną prawdę i piękność, w tę drugą wyższą życia zarazem i połowę i całość. Czem w stosunku do filozofii historyi taki historyk, jak Tacyt, tem w stosunku do pomysłu poezyi taki wielki poeta, jak Szekspir... Wiele w nim jeszcze martwego, nierozbudzonego, nieprzypomnianego lub niewskrzeszonego, bo to na jedno wypada, i brak tego, czego niema w nim, a ku czemu dysonanse jego same z siebie się garną, czego dysonanse jego się domagają, brak ten właśnie nazywam złym duchem... Szekspira stanowisko było jeszcze, że tak powiemy, dzikie i dziecinne, stał wśród rozmaitości świata, obserwował fenomena, w głąb przyczyn nie zachodził, podobny w tem do szkoły... Locka lub Kondillaka... Wszystkie obserwacye jego (Szekspira) są doskonałe, jest to najwyższy z empiryków, ale do głębi życia nie dotarł i dlatego na nim zatrzymać się jest błędem... Już Byron daleko wyżej stał duchem, może wierzył w to samo, co Szekspir, ale rozpaczał o to... Na co z spokojem greckiego boga patrzył Szekspir, na to spoglądał Byron z buntem wszechmocnym.“[1]
W innym liście pisanym z Rzymu, powiada: „Świat Szekspira, choć doskonale realny i dotykalny, przedoczny, nie jest światem prawdziwym, bo nie jest całością świata... Stary Will postawił ją (cząsteczkę) za wszystko, stary Will uważał ją za Alfę i Omegę, w tem jego błąd.“[2]