Około tego czasu pisze o Szekspirze i F. H. Lewestam, nic jednak nowego o angielskim dramaturgu nie powiedział. Zostając pod silnym wpływem estetyki niemieckiej, przejął się Gerwinusem i Kreussigiem, i na ich dziełach zaprawiał swe sądy. Nieduże prace, jakie umieszczał po czasopismach o Szekspirze, pisane są stylem ciężkim, wrażenia swe i myśli obleka często w twardą filozoficzną formę.
W r. 1871 czytał Lewestaw prelekcyę o Hamlecie w kilka dni przed wystawieniem tej tragedyi na scenie.[1]
Wskazawszy na ogólno-ludzki charakter wielkiego dramaturga i wewnętrzne jego kreacyi znaczenie, określił „Hamleta“, jako tragedyę myśli. W duńskim królewiczu odgadł poeta głęboki niepokój, jakim umysł przenika się wskutek błędnego i posępnego ocenienia rzeczy. I w tem, bardziej niż w osobistych kłopotach, tkwi zarodek jego melancholicznego usposobienia. Nazywa Hamleta mędrcem, marzycielem, znudzonym i znużonym życiem — fatalistą, który wierzy w przeznaczenie. I tej oto biernej istocie przypada misya spełnienia czynu pomszczenia śmierci swego ojca. Z przeciwieństwa pomiędzy rozumieniem porządku świata (fatalizm) a obowiązkiem, jaki spadł na barki Hamleta, wypływają, zdaniem autora, wszystkie jego wahania i niepewności.
Myśl etyczną tej sztuki określa autor w sposób następujący: „jedynie godnem człowieka jest to, iżby od ostatecznego celu swojego istnienia nie dał się odwrócić przeszkodami materyi, jakimi świat drogę jego zaściela, lecz iżby tyraństwu wypadków przeciwstawia nieubłaganą siłę swej woli“.[2]