Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/459

Ta strona została przepisana.
453
SZEKSPIR W KRYTYCE LITERACKIEJ.

nej rozumem. Dowodzi również braku rozwagi podział królestwa.
Chwila wybuchu rozwiniętego już obłąkania przypada na moment, kiedy opuszcza dach i ucieka podczas srożącej się burzy w leśną puszczę. Tu rozpoczyna się stan ściśle patologiczny. W przeprowadzeniu tego okresu zadziwia poeta nie tylko znakomicie podpatrzoną ogólną barwą i ewolucyą choroby, ale i trafnością w podkreśleniu masy szczegółów, odcieni często nad wyraz subtelnych. A więc przedewszystkiem uderza nas w Lirze „coraz bardziej wzrastająca chorobliwa działalność ciała i ducha, niepokój, zmienność usposobienia, przygnębienie, uczucie żalu“. Doskonale, zdaniem autora, jest pochwyconym i oddanym szybki przebieg wyobrażeń, przyoblekających się natychmiast w słowa; wybucha on z mózgu, jak rozszalały wód rozlew. Ostateczne pogmatwanie myśli znakomicie odmalował Szekspir w akcie IV, scenie 4.
W tej jednak wewnątrz szalejącej burzy powraca wiecznie jedna panująca idea, która przy lada sposobności wychodzi na jaw, nie dając przystępu uczuciom. Lir nie daje ucha niedoli Glostera; nieszczęśliwy starzec ciągle skarży się na niewdzięczność córek.
Szczegóły, podpatrzone przez poetę, wszystkie są uderzająco prawdziwe, np. owo lubowanie się w rzeczach sprośnych, które zdradza Lir, a które tak często nawiedza obłąkanych.
W końcu przecież po tej czarnej nocy następują, jakby różowe brzaski. Wszystko kąpie się w rosie, roztęczonej wschodem. Kordelia przybywa, aby uratować biednego ojca. Pod troskliwą opieką córki starzec powoli przychodzi do świadomości. Sposób, w jaki Sekspir przedstawia tę scenę, świadczy o potędze wszechstronnej wiedzy niezrównanego pisarza. Szczęście Lira nie trwa długo. Kordelię duszą w więzieniu.