Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/54

Ta strona została skorygowana.
48
MIARKA ZA MIARKĘ.

Izabella. O biada! biada!
Klaudyo. Najsłodsza siostro, daj mi żyć! Choć zgrzeszysz,
Aby ocalić życie twego brata,
Czyn twój natura tak łatwoć przebaczy,
Że to się w cnotę przemieni.
Izabella. O, bydle!
O podły, tchórzu! O, bezecny łotrze!
Czyż z ciebie grzech mój zrobić ma człowieka?
Nie kazirodztwo-ż to, otrzymać życie
Z hańby swej siostry? Cóż ja mam pomyśleć?
Nieba! Czyż matka ma zdradziła ojca?
Bo tak zdziczała latorośl nie mogła
Wyróść z krwi jego... Wyrzekam się ciebie!
Umrzej! przepadnij! Gdyby mi się tylko
Schylić wypadło, by twój los odwrócić,
Dałabym spokój. Modłów mam tysiące
Dla twojej śmierci, ni słowa dla życia.
Klaudyo. Posłuchaj tylko, droga Izabello;
Izabella. A fe! fe! fe! twój grzech nie jest przypadkiem,
Tylko rzemiosłem, a litość nad tobą
Byłaby tylko rajfurstwem. Najlepiej,
Byś zmarł natychmiast.

(Chce odejść).

Klaudyo. Słuchaj, Izabello.

(Wraca książę).

Książę. Pozwólcie mi na jedno słowo, młoda
siostro, na jedno tylko słóweczko.

Izabella. Czego sobie życzycie?

Książę. Gdyby wam czas na to pozwolił, chciałbym
się z wami rozmówić; łaska, o którą proszę, wyjdzie i wam na korzyść.

Izabella. Nie mam ani chwili zbędnej;
czas, który tu spędzam, kradnę innym obowiązkom, mimo
to jestem gotowa zatrzymać się jeszcze na chwilę.

Książę (do Klaudya na stronie). Mój synu, podsłuchałem,
co zaszło między wami, a waszą siostrą. Angelo,
nie miał nigdy zamiaru jej uwieść, chciał tylko cnoty
jej doświadczyć, ażeby się poćwiczyć w sztuce sądzenia
ludzkiej natury. Ona zaś pełna uczucia prawdzi-