Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/58

Ta strona została skorygowana.
50
MIARKA ZA MIARKĘ.

chatce mieszka odtrącona Maryanna. Tam mnie znajdziecie. A pospieszcie się z Angelem, aby co prędzej wszystko zakończyć.
Izabella. Dziękuję wam za to pocieszenie; żegnam was dobry ojcze.

(Wychodzą).
SCENA DRUGA.
Ulica przed więzieniem.
Wchodzą: KSIĄŻĘ przebrany za mnicha, za nim ŁOKIEĆ, BŁAZEN, straż policyjna.

Łokieć. Otóż jeśli na to nie ma lekarstwa, a ino chcecie gwałtem kupować i sprzedawać mężczyzn i kobiety jak bydlęta, to wkrótce cały świat będzie musiał pić białego i czerwonego „bękarta“.
Książę. O, nieba! cóż to za gawiedź!
Błazen. Skończyła się uciecha świata z chwilą, gdy z dwóch lichwiarzy weselszy był zrujnowany, a gorszy upoważniony był prawem do przywdziania płaszcza z futrem, żeby mu było ciepło; płaszcz podbity był lisem i barankami, na znak, że oszustwu, jako jest od uczciwości bogatsze, wolno paradować w takiem przebraniu.
Łokieć. Dalej-że w drogę, mopanku. — Bóg z wami, dobry ojcze braciszku.
Książę. I z waścią, dobry ojcze braciszku. — W czem waści człowiek ten zawinił, mopanku?
Łokieć. Ot tak, panie — człowiek ten zawinił przeciw prawu, a oprócz tego, panie, zdaje się nam, że to złodziej, panie, bo znaleźliśmy na nim dziwnej natury wytrych, panie, któryśmy posłali do namiestnika.

Książę. Fe, ty rajfurze! haniebny rajfurze!
Grzech ten, za twoje spełniam pośrednictwem,
Jest twoim chlebem! Pomyśl, co to znaczy
Brzuch ten napełniać, grzbiet ten przyodziewać
Za takie brudy! Sam sobie to powiedz:
Z ich obrzydliwych, zwierzęcych obcowań