Książę. Nic, chyba to, że uczciwość tak na gorączkę zapadła, iż tylko śmierć wyleczyć ją może; poszukiwana sama tylko nowość, a tak niebezpieczną jest rzeczą zestarzeć się w jakimbądź zawodzie, jak cnotliwą stałym być w swoich przedsięwzięciach. Zaledwie jest dosyć szczerości na ziemi, aby społeczność zaręczone miała bezpieczeństwo, tyle jednak zaręczeń, że chciałoby się przekląć całą społeczność. Około tej zagadki kręci się wszystka mądrość świata. Dość to stara nowina, a przecie codzienna to nowina. Proszę was teraz, panie, powiedzcie mi, jaki był charakter księcia?
Eskalus. Był to mąż, który wszystkiemi siłami starał się przedewszystkiem poznać sam siebie.
Książę. A jakim oddawał się rozkoszom?
Eskalus. Cieszył się raczej, widząc wesele innych, niż rozweselał się rzeczami, któremi ucieszyć go chciano: pan wielkiej wstrzemięźliwości. Lecz zostawmy go jego przeznaczeniom, zanosząc modły, aby przeznaczenia te były szczęśliwe; a teraz pozwólcie mi się zapytać, w jakiem usposobieniu znaleźliście Klaudya? Mówiono mi, żeście go odwiedzili.
Książę. Sam on wyznaje, że mu sędzia nie odmierzył miarą niesprawiedliwą; z dobrowolną też pokorą poddaje się wyrokowi prawa; jednakże, pod wypływem swojej słabości wytwarzał sobie jeszcze zwodne nadzieje życia, których nicość powoli mu wykazałem, teraz gotów jest umrzeć.
Eskalus. Dopełnicie obowiązku swego powołania względem nieba i względem więźnia. Pracowałem w interesie tego szlachcica do ostatnich granic wyrozumiałości; lecz brata mego sprawiedliwość znalazłem teraz tak surową, iż byłem zmuszony w końcu mu powiedzieć, że jest on na prawdę sprawiedliwością.
Książę. Jeśli własne jego życie odpowiada surowości jego wyroków, przystoi mu ta surowość; jeżeli jednak przypadkiem zbłądzi, sam wydał wyrok na siebie.
Eskalus. Idę odwiedzić więźnia; bywajcie mi zdrowi.
Książę. Pokój z wami.