w więzieniu, a przy wyjściu dostaniesz niemiłosierne cięgi, ponieważ znany był z waści rajfur.
Błazen. Byłem-ci panie nieprawnym rajfurem od niepamiętnych czasów, ale teraz zostanę chętnie prawnym katem; byłbym tylko bardzo rad, gdyby mnie mój kolega nieco w tem poduczył.
Profos. Hejże! Abhorsonie! Gdzie jest Abhorson? czy jest on tutaj?
Kat. Wołacie mnie, panie?
Profos. Słuchaj jegomość, jest tu taki człowiek, co wam chce dopomódz jutro przy ścinaniu. Jeżeli wam się widzi, to zgódźcie go na rok i zatrzymajcie go tutaj u siebie: jeżeli nie, to użyjcie go teraz i puśćcie go potem. Nie zrobi on honorowi waszemu żadnej ujmy; był przecie rajfurem.
Kat. Rajfurem, panie? A fe! a toż on zdyskredytuje naszą sztukę.
Profos. Idźcie, idźcie! jedną macie wagę, a piórko przechyla szalę.
Błazen. Proszę was, panie, na waszą dobroć (a macie, panie, dobroć z pewnością, bo macie spuszczone oczy) więc wy, panie nazywacie rzemiosło swoje sztuką?
Kat. Tak jest, mości panie, sztuką.
Błazen. Malarstwo, panie, słyszałem, jest sztuką, a że wasze kurwy, panie, uczestniczki mojego rzemiosła, znają się na malowaniu, więc też i moje rzemiosło jest sztuką; ale jaka sztuka byłaby w wieszaniu, tego, choćby mnie powiesić mieli, wyobrazić sobie nie mogę.
Kat. Tak jest, panie, to sztuka.
Błazen. Dowiedźcie.
Kat. Każdego poczciwego człowieka suknia przystaje złodziejowi.
Błazen. Bo jeżeli dla złodzieja za ciasna, to uczciwemu człowiekowi wydaje się dość przestronną; jeżeli złodziej uważa ją za przestronną, to będzie ona dla złodzieja dość ciasną; tak więc