Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/73

Ta strona została skorygowana.
67
AKT CZWARTY. SCENA DRUGA.
(Wchodzi posłaniec).

Książę. Poseł namiestnika!
Profos. Ułaskawienie przynosi dla Klaudya.

Posłaniec. Pan mój posyła wam to pismo, a ponadto daje wam rozkaz przezemnie, ażebyście nie odstąpili od tego ani co do czasu, ani co do sprawy, ani co do innych okoliczności. Dzień dobry, bo, zdaje mi się, że już dzień.

Profos. Będę posłuszny.
Książę (na stronie). To przebaczenie, przez taki zdobyte
Grzech, który spełnił sam przebaczający.
Łatwo i szybko zbrodnia się rozszerza,
Gdy z nią się władza wysoka sprzymierza;
Gdzie grzech ma łaskę, tam też łaska snadnie
Przez miłość grzechu i na grzesznych spadnie.
Więc cóż nowego?

Profos. Tak jak powiedziałem: Lord Angelo, przypuszczając widocznie, że się zaniedbuję w urzędzie, popędza mnie tem niezwykłem napomnieniem; wydaje mi się to dziwnem, ponieważ dotychczas nigdy tego nie czynił.
Książę. Proszę was, przeczytajcie.
Profos (czyta). „Choćbyś waść usłyszał coś wręcz przeciwnego, każ ściąć Klaudya o czwartej z rana, a popołudniu Bernardyna; a dla tem większego upewnienia przyszlij mi głowę Klaudya o piątej. Rozkaz ten spełnij waść jak najdokładniej z tą myślą, że więcej mi na tem zależy, aniżeli mógłbym ci to powiedzieć w tej chwili. Nie zaniedbaj więc swego obowiązku, bo odpowiesz własną głową.“ Cóż wy na to panie?
Książę. Cóż to za Bernardyn, który ma być stracony po południu?
Profos. Cygan z pochodzenia, ale tutaj się wychował i wyrósł, a w więzieniu siedzi lat dziewięć.
Książę. Skąd to pochodzi, że nieobecny książę nie dał mu dotychczas wolności albo ściąć go nie kazał? Słyszałem, że przecież tak zawsze zwykł był postępować.