Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/81

Ta strona została skorygowana.
75
AKT CZWARTY. SCENA CZWARTA.

Lucyo. Mnichu! nie znasz tak dobrze księcia, jak ja; lepszy z niego strzelec, niżeli ci się zdaje.
Książę. I owszem; przyjdzie czas, że odpowiecie za to. Bądźcie mi zdrowi.
Lucyo. Nie, poczekaj, pójdę z tobą; mogę ci o księciu ładną opowiedzieć historyjkę.
Książę. Opowiedzieliście mi ich za dużo, panie, jeżeli są prawdziwe, jeżeli zaś nie, to i jednej byłoby za dużo.
Lucyo. Stawałem raz przed nim za zrobienie dziecka jakiejś dziewce.
Książę. I wyście coś podobnego zrobili?
Lucyo. A jakże, zrobiłem, byłem jednak na tyle mądry, żem się tego wyprzysiągł, inaczej byłby mi był gotów kazać ożenić się z tym zgniłym niesplikiem.
Książę. Panie, towarzystwo wasze więcej zabawne, niż uczciwe; idźcie się wyspać.
Lucyo. Na uczciwość, pójdę z tobą aż do rogu; jeżeli was takie nieprzyzwoitości rażą, to nie damy wam ich zbyt wiele. Tak, mnichu, jestem z gatunku łopuchów, umiem się przyczepić.

(Wychodzą).
SCENA CZWARTA.
Pokój w domu Angela.
Wchodzi ANGELO i ESKALUS.

Eskalus. Każdy list, który pisze, stoi w sprzeczności z poprzednim.
Angelo. W najnierozumniejszy i najbezładniejszy sposób. Czyny jego wyglądają niemal jak szaleństwo. Daj Boże, aby tylko rozum jego nie ucierpiał. I dla czego mamy się z nim spotkać przed bramami i tam zwrócić mu nasze urzędy?
Eskalu. Nie umiem odgadnąć.
Angelo. I dla czego mamy ogłosić godzinę przed jego przybyciem, że każdy, ktoby chciał się użalić na