Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/90

Ta strona została skorygowana.
84
MIARKA ZA MIARKĘ.

W oczy jej tutaj udowodnię kłamstwo,
Że się do niego przyzna sama.
Książę. Słucham.

(Izabellę wyprowadzają pod strażą; wchodzi Maryanna).

Nie uśmiechacież się na to, Angelo?
O, czcze zachody nieszczęsnych szaleńców!...
Podajcie krzesła!... Kuzynie Angelo,
Chcę być bezstronnym — więc wy bądźcie sędzią
Swej własnej sprawy! Czy to świadek, księże?
Niech nam nasamprzód odsłoni oblicze,
A potem mówi.
Maryanna. Wybaczcie mi, książę,
Ale nie prędzej odsłonię oblicze,
Aż mi rozkaże mój małżonek.
Książę. Jakto?
Wyście mężatką?
Maryanna. Nie, książę.
Książę. Więc panna?
Maryanna. O nie, mój książę.
Książę. Więc wdowa?
Maryanna. Nie, książę.
Książę. Więc nie mężatka, dziewica, ni wdowa?

Lucyo. Mości książę, zapewne jest tłukiem, bo — niejedna z takich nie jest ani panną, ani mężatką, ani wdową.

Książę. Zamknąć mu gębę; oby miał sposobność
Paplać w swej własnej sprawie.
Lucyo. Owszem, panie.
Maryanna. Książę! wyznaję, nie jestem mężatką,
Wyznaję również, iż nie jestem panną;
Poznałam mego małżonka, choć on się
W tem nie wyznaje, że mnie poznał.

Lucyo. A zatem był pijany, mój książę; nie może być inaczej.
Książę. Ze względu na milczenie życzyłbym sobie, abyś i ty był pijany.

Lucyo. I owszem, mości książę.
Książę. To nie jest świadek dla lorda Angela.
Maryanna. A właśnie o tem chcę mówić, mój książę.
Ta, co go przyszła skarżyć o porubstwo,