Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/96

Ta strona została skorygowana.
90
MIARKA ZA MIARKĘ.

Ma jeszcze z tobą mnich do pogadania.
Pod straż go weźcie.
Lucyo. Będzie coś gorszego
Od szubienicy!
Książę (do Eskala). Siądźcie; przebaczamy
Wszystko, co tutaj mówiliście.

(Do Angela).

Od was
Wypożyczamy to miejsce — pozwólcie!
Masz jeszcze słowo, myśl lub też bezczelność,
Coby ci mogły dziś posłużyć? Jeśli
Masz je, to weź je na pomoc, dopóki
Mej opowieści nie skończę, bo potem
Będzie za późno.
Angelo. O, straszliwy książę!
Winniejszy byłbym, niźli moja wina,
Gdybym pomyślał, że ujdę bezkarnie;
Widząc, jak łaska wasza, by moc Boża,
Śledziła moje postępki; cny książę,
Niechciej przeciągać sądu na mą hańbę,
Niech skargą na mnie będzie me wyznanie,
Zaś bezpośredni wyrok i śmierć moja —
Oto jest wszystko, o co jeszcze błagam.
Książę. Chodź tutaj bliżej, Maryanno. — Powiedz,
Czy z tą niewiastą byłeś zaręczony?
Angelo. Byłem, mój książę.
Książę. A więc natychmiast pojmij ją za żonę.
Połącz ich, księże; a skoro to spełnisz,
Sprowadź ich tutaj... Idź z nimi, profosie.

(Wychodzą Angelo, Maryanna, zakonnik Piotr i profos).

Eskalus. Bardziej mnie, panie, dziwi jego hańba,
Niźli niezwykłość jej wykrycia.
Książę. Bliżej,
Ma Izabello. Tak jak wprzódy byłem
Waszym doradzcą, waszych spraw rzecznikiem,
Tak dziś, z odzieżą nie zmieniwszy serca,
Jestem do waszych usług.
Izabella. O, wybaczcie.
Że ja, poddanka wasza, śmiałam trudzić
I molestować nieznany majestat.