Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. VII.djvu/27

Ta strona została przepisana.
19
AKT PIERWSZY. SCENA TRZECIA.

Za te grzeczności, gotówem ci chętnie
Tyle a tyle pieniędzy pożyczyć?“
Antonio. Mógłbym cię łatwo znów tak samo nazwać
Plunąć na ciebie i kopnąć cię znowu.
Jeżeli chcesz nam pożyczyć tę sumę,
To nam ją pożycz nie jak przyjaciołom;
(Kiedyż albowiem przyjaciel czynsz ściągał
Od przyjaciela, za jałowy metal)?
Pożycz ją raczej jak nieprzyjaciołom,
Których, jeżeli chybią, z śmielszem czołem
Będziesz mógł ścigać.
Szylok. Jak się unosicie,
Signore! Chciałem was sobie przejednać,
Żyć odtąd z wami w przyjaźni, zapomnieć
Doznanych od was obelg, przyjść wam w pomoc
I nie wziąć ani szeląga procentu
Od mych pieniędzy; a wy nie słuchacie:
Czy nie uprzejmy jestem?
Antonio. W rzeczy samej.
Szylok. I uprzejmości tej dowiodę. Pójdźmy
Do notaryusza; tam mi podpiszecie
Swój oblig, z taką, dla żartu, klauzulą:
Że jeślibyście mi nie wypłacili
Tej a tej sumy, na ten a ten termin,
W tem a w tem miejscu, jak w punktach stać będzie,
Wynagrodzicie mi, panie, ten zawód
Funtem swojego ciała, który będę
Mógł wam wykroić, skąd mi się spodoba.
Antonio. Zgoda; podpiszę taki akt i powiem,
Że i żyd umie być uprzejmym.
Bassanio. Nie chcę,
Abyś akt taki za mnie podpisywał:
Wolę pozostać w kłopocie, jak jestem.
Antonio. Nie bój się, nic mi złego się nie stanie.
Za dwa miesiące, a zatem o miesiąc
Wcześniej niż termin, otrzymam niechybnie
Dziesięćkroć razy wysokość tej sumy.
Szylok. O, Abrahamie! co też to za ludzie
Z tych chrześcijan! Własna ich zawziętość czyni.
Ze o toż samo posądzają drugich.