Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. VII.djvu/31

Ta strona została przepisana.
23
AKT DRUGI. SCENA DRUGA.



SCENA DRUGA.
Wenecya. Ulica.
Wchodzi LANCELOT GOBBO.

Lancelot. Zaprawdę, sumienie pozwala mi uciec od tego żyda, u którego jestem w służbie; zły duch wciąż za mną stoi i kusi mię i szepce: „Gobbo, Lancelocie Gobbo, mój kochany Lancelocie“; albo: „mój kochany Gobbo“, albo: „mój kochany Lancelocie Gobbo, użyj swoich pedałów, weź je za pas i drapnij“. Sumienie moje mówi na to: „strzeż się, mój poczciwy Lancelocie, strzeż się, mój poczciwy Gobbo“, lub wreszcie: „strzeż się, mój poczciwy Lancelocie Gobbo, nie uciekaj: odepchnij ucieczkę nogą precz od siebie“. Ale zły duch niczem nieustraszony, każe mi się wynosić. „Marsz! — mówi zły duch — zabieraj manatki! mówi zły duch; — „na miłość zbawienia“! — mówi zły duch — „nabierz męskiej odwagi i ruszaj“. Sumienie moje zakłopotane rzuca się mojemu sercu na szyję i mówi do mnie arcymądrze: „Mój poczciwy przyjacielu, mój poczciwy Lancelocie, ponieważ jesteś synem poczciwego ojca“ — czyli raczej synem poczciwej matki; bo mój ojciec lubił czasem pozwolić sobie, miał przyrodzenie krzynkę ciekawe — otże, sumienie moje mówi: „Lancelocie, nie ustępuj! — „Ustąp“! mówi zły duch: „nie ustępuj!“ — mówi moje sumienie. Sumienie! mówię: dobrze radzisz. Gdybym się dał powodować sumieniem, musiałbym pozostać w służbie u tego żyda, który, Boże mi przebacz, jest rodzajem szatana, a gdybym uciekł od tego żyda, tobym się dał spowodować złemu duchowi, który (wybaczcie mi państwo) jest samymże szatanem. To pewna, że ten żyd jest szatanem wcielonym i (na sumienie) sumienie moje nie ma chyba serca, kiedy mi może radzić, żebym u tego żyda pozostał. Zły duch daje mi życzliwszą radę. Dam drapaka, zły duchu: nogi moje na twoje rozkazy.