Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. VII.djvu/65

Ta strona została przepisana.
57
AKT TRZECI. SCENA DRUGA.

Jessyka. Gdym jeszcze była u niego, słyszałam,
Jak się klął przed Tubalem i przed Chusem,
Współwyznawcami swoimi, że woli
Ciało Antonia, niż dwadzieścia razy
Wziętą tę sumę, jaką ma u niego;
I pewna jestem, że jeżeli prawo,
Władza i siła nie przeszkodzą temu,
Z biednym Antoniem źle się skończy.
Porcya. Wasz-li
Blizki przyjaciel w takim jest kłopocie?
Bassanio. Najdroższy mój przyjaciel, najpoczciwszy,
Niespracowany w uczynności człowiek,
W którym się rzymska starożytna cnota
Przebija bardziej, niż w kimbądź we Włoszech.
Porcya. Jakąż on sumę winien jest żydowi?
Bassanio. Trzy tysiące dukatów i to za mnie.
Porcya. Nie więcej? Wypłać mu te trzy tysiące
I podrzej oblig: podwój mu tę sumę,
I podwojoną zwiększ w trójnasób jeszcze,
Nimby tak zacny, szlachetny przyjaciel
Miał z twej przyczyny choćby włos utracić.
Pójdź teraz ze mną, luby, do kościoła,
Nazwij mię żoną, poczem nie zwlekając
Jednej godziny, pośpiesz do Wenecyi
Wydobyć z toni swego przyjaciela:
Bo nigdy serce twe z niespokojnością
Nie będzie biło obok mego. Dam ci
Potrzebną ilość złota na spłacenie
Tego małego długu w dwadzieściakroć;
A gdy go spłacisz, zabierz z sobą tego
Zacnego męża i przywieź tu do nas.
My we dwie będziem tu przez ten czas żyły
W stanie dziewiczym i wdowim. Pójdź, luby,
Bo pierwej muszą połączyć nas śluby.
Bądź wesół; otwórz gościom nasze progi,
Drogoś mi przyszedł, będziesz mi więc drogi;
Ale przeczytaj mi, proszę, to pismo.

Bassanio (czyta). Kochany Bassanio, wszystkie moje okręty zatonęły, moi wierzyciele zaczynają się srożyć, byt mój ze szczętem zrujnowany; obligu wystawio-