Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. VII.djvu/66

Ta strona została przepisana.
58
KUPIEC WENECKI.

nego żydowi termin ekspirował, a ponieważ spłacając go, niepodobna, abym żył, przeto wszelkie długi pomiędzy tobą a mną zostaną umorzone. Obym cię tylko mógł widzieć przed śmiercią! Zrób jednak, jak ci wypadnie: jeżeli cię serce nie skłoni do przybycia, nie sądź się do tego zniewolony tym listem.

Porcya. O, luby, porzuć wszystko i wyjeżdżaj!
Bassanio. Gdy ty mię naglisz, cóż mię wstrzymać może?
Lecz zanim nazad skieruję me kroki,
Żadne, bądź pewna, nie znęci mię łoże,
Żadna fatyga nie skusi do zwłoki.

(Wychodzą).
SCENA TRZECIA.
(Jedna z ulic Wenecyi.
(Wchodzą SZYLOK, ANTONIO, SOLANIO i dozorca więzienia.

Szylok. Dozorco, pilnuj go; nie pleć o względach,
Ten głupiec darmo borgował; powtarzam,
Pilnuj go.
Antonio. Słuchaj mię, dobry Szyloku.
Szylok. Muszę mieć oblig zrealizowany;
Próżne gadanie: przysiągłem, że będę
Przy tem obstawał. Psem mię nazywałeś,
Nim miałeś powód do tego: ny, dobrze,
Kiedym pies, strzeżże się mych zębów. Doża
Jest sprawiedliwy. Dziwię się, dozorco,
Ślamazarności twojej: po co było
Wyjść z nim na miasto?
Antonio. Posłuchaj mię, proszę.
Szylok. Nie chcę cię słuchać, chcę mieć to, co stoi
W twoim obligu; zatem nie psuj gęby.
Nie myślcie, żebym był takim ciemięgą,
Co spuszcza głowę, rozczula się, wzdycha,
I chrześcijańskim jękom słuch podaje.
Precz! drwię z słów: chcę mieć to, co jest w obligu.

(Wychodzi).

Solanio. To pies bez serca, jakiego egzemplarz
Pomiędzy ludźmi jeszcze się nie zdarzył.