Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. VII.djvu/74

Ta strona została przepisana.
66
KUPIEC WENECKI.

Darujesz nawet połowę waluty,
Przez wzgląd na straty, jakie świeżo poniósł;
Straty tak wielkie, że byłyby zdolne
Ze szczętem przygnieść króla wszystkich kupców,
Oraz współczucie wzbudzić nawet w sercach
Twardych jak krzemień; w piersiach kutych z miedzi,
W dzikich Tatarach i Turkach, co nigdy
Żadnej czułości nie znali przystępu.
Żydzie, czekamy na twoją odpowiedź
I spodziewamy się wszyscy łagodnej.
Szylok. Jużem oznajmił Waszej Wysokości
Stały mój zamiar; poprzysiągłem w szabas,
Że będę żądał, co mi się należy
Z mocy obligu; jeślibym w tej mierze
Sprawiedliwości nie uzyskał, niechaj
Odpowiedzialność cięży na swobodach
I przywilejach tego miasta. Może
Wasza Wysokość zapyta, dlaczego
Wolę wziąć marny funt mięsa, niż przyjąć
Zwrot mych dukatów? Na to nie odpowiem.
Przypuśćmy jednak, że to kaprys: stanież
To za odpowiedź? Gdybym, mając w domu
Szczura, co broi, chciał dać trzy tysiące
Dukatów za to, żeby go się pozbyć?
Nie stanież jeszcze i to za odpowiedź?
Są, co nie mogą znieść kwiku prosięcia;
Innych w szaleństwo wprawia widok kota;
Są znowu tacy, którym nerwy miękną,
Skoro usłyszą głos kobziego nosa;
Wrażliwość bowiem, pani wszelkich wzruszeni
Kieruje nimi wedle tego, co jej
Mile przypada albo odraźliwie.
Moja odpowiedź tak brzmi zatem: Jako
Nie można znaleść słusznego powodu,
Dlaczego jednych razi kwik prosięcia,
Tych widok kota, bestyi tak niewinnej,
A tamtych odgłos dud wydętych; wszakże
Tak ci, jak owi, mimowolnie muszą
Ściągać na siebie zarzut, ze zostawszy
Obrażonymi, wzajem obrażają: