Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. VII.djvu/78

Ta strona została przepisana.
70
KUPIEC WENECKI.

Pisarz (czyta). „Waszej Wysokości pośpieszam oznajmić, że list jej zastał mię złożonego ciężką niemocą; ale w chwili przybycia jej posłańca miałem właśnie gościem a siebie młodego doktora z Rzymu, nazwiskiem Baltazara. Wyłuszczyłem mu całą treść sporu między żydem a kupcem Antoniem; przewertowaliśmy z sobą ksiąg niemało; wynurzyłem mu moje zdanie, które on, uzupełniwszy własnem światłem (przechodzącem wszelką pochwałę) na moją prośbę podjął się w sądzie otworzyć, dla uczynienia zadość Waszej Wysokości, w mojem zastępstwie. Upraszam jak najmocniej, ażeby brak lat nie stał się dlań powodem braku należnego poszanowania, bom jeszcze nie znał tak starej głowy przy tak młodem ciele. Poruczam go łaskawym względom Waszej Wysokości: on sam zresztą najlepiej się zaleci.“

Doża. Słyszycie, co nam ten światły mąż pisze;
A oto, zda mi się i sam ów doktor.

(Wchodzi Porcya przebrana za jurystę).

Podaj mi waćpan rękę; od Bellarya
Jesteś przysłany?
Porcya. Nie inaczej, panie;
Od niego.
Doża. Witaj nam i zajmij miejsce:
Jest-żeś pan świadom nieporozumienia,
Jakie obecnie sąd nasz ma rozstrzygać?
Porcya. Dokładnie jestem poinformowany
O całej sprawie. Gdzie tu jest ów kupiec
I ów żyd?
Doża. Zbliż się, Antonio, Szyloku.
Porcya. Nazwisko wasze Szylok?
Szylok. Szylok zwę się.
Porcya. Dziwnej natury jest wasze powództwo;
Lecz w takiej formie, że weneckie prawa
W niczem ci stawić zarzutu nie mogą.

(Do Antonia).

Wyżto jesteście przezeń zagrożeni?
Tak, czy nie?
Antonio. Tak jest, sądząc z jego mowy.