Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. VII.djvu/86

Ta strona została przepisana.
78
KUPIEC WENECKI.

Bassanio. Szanowny panie, ja i mój przyjaciel
Uniknęliśmy dzięki twej mądrości
Ciężkiego przejścia; w zawdzięczeniu czego
Ofiarujemy ci te trzy tysiące
Czerwonych złotych należne żydowi
W zamian za twoje tak życzliwe trudy.
Antonio. I pozostajem prócz tego na zawsze
W sercu i w czynie twymi dłużnikami.
Porcya. Kto rad jest, ten jest dobrze zapłacony.
Ja z ocalenia waszego rad jestem,
Sądzę się przeto dobrze zapłaconym.
Nigdy mych usług nie wynajmowałem.
Bądźmy dobrymi przyjaciółmi, proszę:
Życzę wam dobrze i z tem zapewnieniem
Żegnam was.
Bassanio. Muszę moją natarczywość
Powtórzyć: zacny doktorze, przyjm chociaż
Jaką pamiątkę, jaką dań, nie jako
Wynagrodzenie. Wyświadcz mi dwie łaski:
Jedną, abyś mi tego nie odmawiał,
Drugą, abyś mi tego nie miał za złe.
Porcya. Tak pan nalegasz, że muszę ustąpić.
Dajże mi swoje rękawiczki w zakład
Dobrej pamięci; w zakład zaś przyjaźni
Daj mi ten pierścień. Nie usuwaj ręki;
Niczego więcej nie pragnę i tuszę,
Że mi twa przyjaźń tego nie odmówi.
Bassanio. Ten pierścień, panie, ach to taka fraszka!
Wstydby mi było wam go ofiarować.
Porcya. Niczego nie chcę krom tego pierścienia;
Zda mi się nawet, że go mocno pragnę.
Bassanio. Pierścień ten więcej, niż wart, jest mi drogim,
Dam wam najdroższy, jaki jest w Wenecyi,
I przez publiczny anons go wynajdę:
Wybaczcie, z tym się nie mogę rozłączyć.
Porcya. Jesteś pan, widzę, szczodry w słowach: najpierw
Mię nauczyłeś, jak to trzeba prosić,
A teraz, zdaje się, chcesz mię nauczyć,
Jakto się daje odpowiedź żebrakom.